Zamiłowanie do podróży odziedziczyłam po mamie. Mama za młodu zwiedzała Europę z namiotem. Trochę później ciągała mnie po górach przekupując gorącą czekoladą, ubierała w ciepłe kurtki nad Bałtykiem w lipcu i zabrała na koniec świata przed epoką internetu. Mały Błażej wyciągał Tatę z kościoła na parking żeby oglądać samochody. Mama kiedyś kupiła mi na pocieszenie pluszową pandę. Teraz oboje polujemy na tanie loty, ja z przyjemnością oglądam Top Geara, a Błażej jakoś żyje z moimi pandami w formie wszelkiej. Dość oczywiste było dla nas, że na naszym weselu musi być: – coś podróżniczego – coś motoryzacyjnego – coś pandowego. Tylko jak to niby połączyć? Coś motoryzacyjnego Pomysł przyszedł szybko, wykonanie…
-
-
Monopoli, czyli jak zjeść pizzę i mieć makaron
Jedna z moich prawd życiowych brzmi: nie wiesz dokąd jechać, jedź do Włoch. Od niedawna mam nową prawdę życiową: Apulia to zawsze dobry pomysł. W pewien piękny letni piątek stwierdziłam, że czas na urlop, czas nad morze. Nadmorski pęd zapędził mnie do Monopoli, o którym wiedziałam mniej więcej tyle, że jest nad morzem i da się tam dojechać z Bari. Brzmi jak dobry początek. Włochy w pigułce Co robić w Monopoli? W Monopoli najlepiej jest być. Jeść, pić, spacerować, żyć. Pływać w morzu, wchodzić w zaułki. Robić sobie zdjęcia z kaktusami. I zaczynać dzień w jedyny słuszny sposób. Poranki są dla mnie święte. Śniadanie, kawa, potem możemy rozmawiać. We Włoszech:…