Europa,  Włochy

Apulia – czego się spodziewać

Od jakiegoś czasu przed wyjazdami spisuję listę swoich oczekiwań, a potem konfrontuję z rzeczywistością. Tak jak tu. Albo tu. A czego się spodziewać jadąc do Apulii? Dobre pytanie. Spodziewałam się klasycznych, chaotycznych, południowych Włoch. I to w sumie tyle. Dlatego tym razem będzie inaczej. Tym razem będzie sama apuliańska (jest taki przymiotnik?) rzeczywistość. Oczywiście z perspektywy czterodniowego wyjazdu, nie dekady życia w regionie. Proszę państwa, oto Apulia:

Bari jest fajne

To było zaskoczenie. Nie wiedziałam co sądzić o Bari, niewiele się po nim spodziewałam, nie czytałam fantastycznych opinii o mieście. Przeczytałam za to jedną, mówiącą że Bari albo się kocha albo nienawidzi. Pozdrawiam z tej pierwszej grupy.

Chcieliście kiedyś znaleźć się w takim włoskim mieście niczym z filmu? Kamienice, wąskie uliczki, pranie się suszy, mamma zagniata ciasto na makaron, z okien słychać włoskie przeboje? Jedźcie do Bari! Dodajcie kapliczkę na każdym kroku, makaron suszący się na ulicy i jesteście w Bari. Najlepsza część? Właśnie na starówce spaliśmy i mimo tego, że nie zadzwoniliśmy do właścicielki mieszkania ostrzec, że się zbliżamy, właścicielka przyszła 30 sekund po nas, witając nas z oddali. Uliczny mammamonitoring działa!

A gdy zapada noc i mammy znikają ze swoich ulicznych stołeczków, otwierają się knajpy, a na ulicach pojawiają się tłumy. Zwłaszcza w sobotę. I jest super.

 

Apulia jest fajna

Z okna samolotu Apulia wygląda jak jeden wielki gaj oliwny. Z okien samolotu jest jednym wielkim gajem oliwnym, winnicą i sadem w jednym. Z górami, morzem i białymi miasteczkami. Do tego wściekle niebieskie niebo, południowe słońce, jest szał, prawda? To się nie może nie podobać. Przynajmniej moim zdaniem. Gdyby tylko nie te dziurawe drogi…

Drogi są dziurawe

Drogi w Apulii są tragiczne. Naprawdę tragiczne. Tak złych dróg nie widziałam dawno. Miejscami to nie są drogi. To szwajcarski ser, kratery, tarka, nazwijcie to jak chcecie. Droga z Polignano a Mare do Matery była naprawdę straszna. Twarde zawieszenie też nie pomagało. Skoro droga krajowa była kiepska, to może autostrada? Niekoniecznie. Roboty drogowe, których nikt od dawna nie widział i ograniczenie prędkości do 40km/h.

Znalezienie jedzenia nie jest proste

Tak jak nad jeziorem Garda jedzenie było wszędzie, tak w Apulii nie było to aż takie proste. Na południu Włosi mocno biorą sobie do serca siestę i teoretycznie do 19:00 życia nie ma. Teoretycznie, bo w praktyce najwięcej knajp jest otwartych o 21. Szybkie calzone w ciągu dnia? Niekoniecznie. Chyba, że po prostu miałam takiego pecha…

Apulia jest biała

Co najlepiej pasuje do ostrego słońca i intensywnie niebieskiego nieba. To chyba oczywiste, że białe budynki. Bieli w Apulii nie brakuje i wygląda to przepięknie. W sumie tak, jak człowiek się spodziewa. Białe są miasteczka i białe są śmieszne okrągłe domki trullo. Tak powinno być na południu.

Turyści są Włochami

I to jest ciekawa ciekawostka. Większość turystów, na których trafiliśmy, to Włosi. Jasne, spotkaliśmy kilka azjatyckich wycieczek, trochę Niemców i Francuzów, ludzi z naszego samolotu, ale turystów wcale nie było aż tak dużo. Może to kwestia terminu (koniec września), ale zazwyczaj trafialiśmy na zwiedzających Włochów. Ciekawa odmiana.

Wniosek: Apulia jest fajna

I z tym Was zostawiam. Na chwilę.

18 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *