To będzie krótka historia o przypadku i logice, a także o dwóch atrakcjach turystycznych.
Był lipiec 2012. A później był sierpień 2017. W lipcu 2012 po raz pierwszy dotarłam do Grinzing, tramwajem prosto z pętli Schottentor. W jakieś 25 min teleportowałam się z centrum Wiednia do Tyrolu. A przynajmniej takie miałam odczucia, gdy wysiadłam na pętli Grinzing. Małe kolorowe domki, kwiaty w oknach, restauracje i droga idąca pod górę. Sielsko, swojsko, górsko. W sierpniu 2017 miałam dokładnie takie samo wrażenie.
W lipcu 2012 przeczytałam, że Grinzing równa się winnice i wino. Skoro tak, to trzeba je znaleźć. Tylko jak? Do dzisiaj nie wiem, dlaczego z pętli poszłam w prawo, a potem prawie niewidoczną uliczką do góry. Chyba kierowała mną logika “winnice są na wzgórzach, więc najpierw trzeba znaleźć wzgórze”. Ta sama logika sprawiła, że udało mi się znaleźć tę samą uliczkę 5 lat później. Uliczka jest stroma, a wzdłuż niej nie ma urokliwych domków, tylko wypasione wille. Logika nakazywała, że na końcu stromej uliczki będzie szczyt wzgórza. Był. Nie spodziewałam się tylko, że szczyt wzgórza jest teleportem, który przenosi człowieka do Toskanii.
Nakreślę sytuację: zbocze opadające w dół, a na nim winnica. Na dole droga, a po jej drugiej stronie zbocze idące w górę. Na zboczu willa. Toskania. Toskania jak nic.
Ok, jest winnica, jest willa, muszą tam robić wino. Okazuje się, że robią. W lipcu 2012 w ogrodzie willi wita mnie człowiek, który mógłby być Włochem. Jeśli dobrze pamiętam, był Chorwatem. Mieszanką niemieckiego i angielskiego ustalamy, że jestem z Polski. “Polska? Babcia jest z Polska! BAAAAABCIAAA!”. Objawia się Babcia. Babcia faktycznie jest z Polski, chyba ze Szczecina. A ten uroczy przybytek należy do chirurga plastycznego. Babcia chirurga poleca, ponoć najlepszy w mieście. Sądząc po willi, faktycznie musi być niezły. Chorwat polewa wino, babcia zachwala chirurga, do stolika w ogrodzie dosiada się kot. A ja myślę, że to nie mógł być przypadek, że szukając wina w Wiedniu trafiłam do miejsca z najlepszym możliwym widokiem.
W sierpniu 2017 odtwarzam trasę, idę pod górę, mijam dom ze śmieszną “artystyczną” balustradą i furtką, wszystko się zgadza. Toskania jest. Śmieszne nazwy winogron w winnicy idącej w dół zbocza są. Willa chirurga jest. Tylko niestety chirurg na wakacjach i zamknięte. Rozpacz. Idę dalej, przecież takich chirurgów musi być tu więcej. Jak się okazuje, chirurg ma sąsiada. Sąsiad ma działkę wąską acz długą. Trafiamy na wczasy pod gruszą. Sielsko, kubek wina za 3 euro. Stoliki porozstawiane w sadzie. Do wina można się najeść rzeczy przeróżnych. Są hamaczki i nawet mała pasieka. Zamiast wielkiej willi, toi toi. Tylko braku pięknego widoku na Wiedeń nie mogę odżałować. I kota.
Jeśli miałabym coś doradzić komuś, kto jedzie do Wiednia, powiedziałabym “Jedź do Grinzing, stań na głównej ulicy, pójdź w prawo i w pierwszą w lewo, tam gdzie będzie Ci się wydawało, że nic nie ma”.
A teraz dwie atrakcje turystyczne. W Grinzing wsiadamy do autobusu (jest jeden, kierunek przeciwny niż poszukiwanie winnicy, czyli w lewo, bądź innymi słowy pod górę), ważne żeby trafić na kurs na Leopoldsberg. Jedziemy do końca. Wysiadamy. Idziemy pod górę. Zachwycamy się widokami. Zastanawiamy się, czemu to takie zapuszczone. Wracamy do autobusu, wysiadamy na przystanku Kahlenberg. Stąd Jan III Sobieski ratował Wiedeń, nawet tablica pamiątkowa jest. I kościół i restauracja i hotel i więcej cywilizacji niż chwilę wcześniej. Podziwiamy panoramę, ustalamy, że na Leopoldsberg było fajniej i mniej ludzi. Zjeżdżamy na dół do Grinzing.
Widoczki z Leopoldsberg:
A skoro ktoś dotarł aż tu, to zdradzę sekret: winnica chirurga plastycznego – Buschenschank Worseg. Winnica sąsiada chirurga – Buschenschank Andreas Wagner.
14 komentarzy
Enjoye
Nigdy bym nie pomyślał, że Austria ma do zaoferowania takie miejsca. Fajnie było się dowiedzieć😊
worldwidepanda
Najfajniej jest się dzielić właśnie takimi odkryciami 🙂
Ania W
Przepiekne zdjęcia, cudowna okolica. Aż chciałoby się tam być i chłonac te widoki 🙂
worldwidepanda
oj tak, zwłaszcza w poniedziałek!
Magda
Marzy mi się Toskania! 🙂 A po tym poście marzy mi się jeszcze bardziej… 🙂 <3
worldwidepanda
tu trochę prawdziwej Toskanii 🙂 https://worldwidepanda.wordpress.com/2017/06/18/kolory-toskanii-colors-of-tuscany/
LIFESTYLERKA - Zdrowa & Aktywna Kobieta Sukcesu
Super widoczki, ale kot podoba mi się najbardziej 🙂
worldwidepanda
kot był świetny <3
TATASAM.PL
Wiedeń zawsze! Cudowne widoki.
worldwidepanda
Zgadzam się! Wiedeń zawsze!
Sylwia
Cudownie, że macie możliwość podróżowania i tak wspaniałą pasję. Podziwiam. 😍
worldwidepanda
w tym roku było zdecydowanie trudniej, ale już niedługo upragniona podróż 🙂
Amelia
Takie cuda w okolicach Wiednia? O mamo *.*
Własnie wróciłam z Mediolanu, a Wiedeń jest jednym z moich ulubionych europejskich miast. Taki czysty i biały. Ale ta winnica bije go na głowę:))
Pozdrowienia!
Karolina | Worldwide Panda
Dokładnie, takie ukryte cuda 🙂 Wiedeń też jest jednym z moich ulubionych miast!