Azja,  Wietnam

Pocztówki znad morza: Mui Ne

Mam problem z Mui Ne. Mui Ne jest dziwne. 16 km nadmorskiego kurortu i ponad 100 hoteli przy plaży. Rosyjska enklawa, cyrylica na każdym kroku. Kitesurfing. Wioska rybacka. Bardzo dziurawe chodniki. I dużo dużo piasku.

Pocztówka 1: plaża

Do Mui Ne przyjeżdżamy wieczorem i wdeptujemy w kałużę. Następnego dnia głównie pada i brakuje prądu, ale kolejne dni wynagradzają nam to w 100%. Każdego dnia na niebie jest odrobinę mniej chmur i gdy znikają zupełnie, zaczynamy doceniać ich obecność. Spieklibyśmy się żywcem już pierwszego dnia.

Plaża w Mui Ne ciągnie się przez wiele kilometrów i nie przeszkadza nam to, że na obiad idziemy jakieś 20 minut, bo na obiad chodzimy właśnie plażą. Czasem jest wąska, czasem niesamowicie szeroka. Przed wyjazdem warto sprawdzić na street view jak wygląda plaża najbliżej hotelu. A jeśli hotel nie jest bezpośrednio przy plaży, to warto pamiętać, że dróg publicznych dochodzących do plaży jest naprawdę mało i czasem dojście do plaży trochę trwa.

Pocztówka 2: białe wydmy

Wycieczka na wydmy to klasyczny punkt pobytu w Mui Ne. Można ją kupić na każdym kroku, ale chyba najlepszą opcją jest skorzystanie z tej organizowanej przez hostel Mui Ne Budget Hills. My tego nie zrobiliśmy i pożałowaliśmy.

Ściśnięci w 4 osoby na tylnym siedzeniu Uaza bez szyb, marzyliśmy żeby jak najszybciej dojechać na miejsce. Uaz bez szyb nie jest najlepszym rozwiązaniem o 5 rano. Cztery osoby konkretnych rozmiarów na tylnej kanapie też nie są najlepszym rozwiązaniem. Ale ok, przecież będzie tylko lepiej. Niestety na planowany wschód słońca się spóźniliśmy, bo spóźnił się po nas kierowca Uaza, a na dodatek na dzień dobry padliśmy ofiarą wietnamskiego naciągactwa: na wydmy nie wolno wejść pieszo, można tylko quadem za dodatkową opłatą. Ale my chcemy pieszo. Nie wolno. Ale ludzie idą. Nie, tylko quad. To starcie przegraliśmy, a ja już wiem że nie lubię jeździć quadem. Poza tym rozjeżdżą te wydmy… A takie są piękne…

Pocztówka 3: czerwone wydmy

 

Z białych wydm pojechaliśmy na czerwone wydmy i tu już było lepiej. Żadnych quadów. Wydmy przy samej drodze, co już samo w sobie wygląda ciekawie. Spora ta piaskownica.

Pocztówka 4: wioska rybacka

Kolejny punkt do odhaczenia na wycieczce. Nasz mrukliwy kierowca rzucił tylko “10 minutes”. Dzięki łaskawco.

Pocztówka 5: Fairy Stream

 

Szliście kiedyś strumieniem? Bo ja tak. Fairy Stream to płytki (a momentami mniej płytki strumień) prowadzący do przepięknych klifów i do wodospadu, do którego z braku czasu nie mogliśmy dojść. A szkoda, bo Fairy Stream trafia na moją listę najfajniejszych miejsc w Wietnamie! Polecam chodzić w butach do wody, minimalizując ryzyko nadepnięcia na jakiś zaskakujący kamień.

Pocztówka 6: rzeczywistość

Widoczki widoczkami, ale nie cały świat jest pięknym pocztówkowym widoczkiem. I to jest mój problem z Mui Ne. Poza widoczkami Mui Ne wygląda… słabo. Przynajmniej ta turystyczna część. Najciekawszym zjawiskiem są apteki. Apteka jest średnio co 5 metrów i w aptece można kupić wszystko, a zwłaszcza alkohol.

Informacje praktyczne:

Gdzie spać? W wersji budżetowej: Mui Ne Budget Hills. Czysto, przyjemnie, jest basen a nawet dwa, restauracja, bar – hostelowy raj na ziemi. Wada? Wyjątkowo nieurodziwa okolica i kawałek do plaży. W wersji mniej budżetowej: Bon Bien Resort. Przy pięknym kawałku plaży, z prześlicznym ogrodem i fajnym basenem. Cena przed sezonem bardzo bardzo dobra. Śniadania przeciętne, kawa niedobra,ale wciąż miejsce warte polecenia.

Jak dojechać? Autobusem z HCMH 5-6h. Kierowca zbiera informacje o tym gdzie chcecie wysiąść, wystarczy pokazać nazwę hotelu.

Gdzie jeść? Znalezienie dobrego jedzenia zajęło nam duuuuużo czasu, ale jak już znaleźliśmy, jedliśmy tam codziennie albo dwa razy dziennie – Choi Oi.

Przed moim wyjazdem koleżanka podzieliła się ze mną swoim wspaniałym odkryciem: w Mui Ne jest tani rum. A tani rum plus marakuja to najlepszy drink na świecie. Koło naszego hotelu nie było targu, więc nie było gdzie kupić owoców, ale na szczęście był gotowy sok z marakui w sklepach. Polecam!

20 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *