Chcesz na własną rękę zobaczyć miasta Majów, opychać się ceviche i spacerować po plaży w Tulum, ale nie wiesz, czy dasz radę nie znając hiszpańskiego? Jesteś o krok od kliknięcia „kup bilet”, wahasz się czy jechać do Meksyku mówiąc tylko po angielsku? Rozwiejmy te wątpliwości.
Czy warto znać hiszpański jadąc do Meksyku? Oczywiście. Zawsze będę powtarzać, że warto uczyć się języków. Czy trzeba? Nie, ale trzeba liczyć się z pewnymi trudnościami. Staram się być maksymalnie obiektywna, ale muszę zaznaczyć dwie kwestie:
- Swoje doświadczenia opieram na wyjeździe na Jukatan, który jest najbardziej turystyczną częścią Meksyku. Moje obserwacje dotyczą tylko tego obszaru, ale łatwo sobie wyobrazić, że na meksykańskiej prowincji angielski może być mniej przydatny 😊
- Meksyk, a zwłaszcza jego niektóre rejony, nie jest najbezpieczniejszym miejscem świata, więc znajomość hiszpańskiego na pewno jest wartościowa. Raczej bym nie powiedziała osobie, która nie zna języków obcych „JEDŹ! Będziesz się świetnie bawić!”, ale nie uważam, żeby nieznajomość hiszpańskiego uniemożliwiała podróże.
To jak to jest z tym hiszpańskim? Da się bez niego przeżyć. Tak jak bez tajskiego, wietnamskiego czy arabskiego, ale jest pewna różnica… Wietnamczyk raczej nie założy, że osoba o zupełnie odmiennej aparycji mówi w jego języku. Jeśli on nie zna angielskiego, to nawet na migi się dogadacie, bo nie macie innego wyboru i obie strony będą tego świadome. Z kolei hiszpański jest jednym z najpopularniejszych języków świata, więc Meksykanie mają pełne prawo zakładać, że przynajmniej część turystów umie zamówić piwo. Wiadomo, ludzie są różni, głównie uczynni i chętni do gestykulacji. Niestety zdarzyło mi się znaleźć w patowej sytuacji, gdzie nie było wspólnego języka. Wtedy z pomocą przychodzi…
Google Translate!
Dostęp do Google Translate jest poważnym argumentem za tym, żeby kupić kartę SIM meksykańskiego operatora. Na pewno nie tłumaczy idealnie, ale wystarczająco, żeby się porozumieć. Google Translate bardzo przydał mi się w pewnym hostelu w Valladolid, gdzie nieletni pracownik recepcji próbował mi wytłumaczyć, że jednak nie mają pokoju 2-osobowego, a ja wyjaśniałam, że inny mnie nie interesuje. Negocjacje zakończyły się sukcesem, czyli opuszczeniem przeze mnie tego nieszczęsnego hostelu i przeprowadzką do innego. W którym przemiła seniorka na recepcji również nie znała angielskiego.
Hiszpański przed wyjazdem
Przemiła seniorka angielskiego nie znała, ale uprzejmości wymieniałyśmy. Jakiś czas przed wyjazdem słuchałam odcinków Coffee Break Spanish. Podcasty językowe pewnie nie są najskuteczniejszą metodą nauki, ale powtarzanie w kółko niektórych fraz zdecydowanie działa. Polecam przed wakacjami, żeby przynajmniej osłuchać się z językiem.
Co było największym wyzwaniem w Meksyku bez znajomości hiszpańskiego? Jazda samochodem. Meksykanie mają dziwną tendencję do stawiania znaków tekstowych – wielkich tabliczek, gdzie w długim zdaniu opisują, co właśnie nastąpi. Jedynie po hiszpańsku oczywiście. Te tabliczki już pierwszego dnia uświadomiły mi jedną rzecz…
Znajomość języków romańskich pomaga!
Znam trochę francuski i włoski. Na Jukatanie odkryłam, że rozumiem hiszpański. Rozumiałam większość napisów na znakach, nieletniego recepcjonistę w hostelu w Valladolid i wielu innych ludzi. To był dla mnie szok. Niestety nie potrafiłam im odpowiedzieć i to już nie było zaskakujące. To bardzo dziwna i nie do końca komfortowa sytuacja, ale jeśli znacie języki romańskie, to możecie poczuć się trochę pewniej.
Jak ktoś się uprze, to nic nie pomoże
Teraz trochę smutniejszy aspekt nieznajomości lokalnego języka. Niestety są ludzie, którzy to wykorzystują. To nie jest zarzut pod adresem Meksyku, tak jest w każdym kraju. Przytrafiły nam się sytuacje, w których ktoś nagle przestawał mówić po angielsku, przerzucał się na hiszpański i niestety to nie było roztargnienie, tylko przemyślana strategia wyciągnięcia pieniędzy. Takie sytuacje mogą się przytrafić przy kontroli policyjnej (btw, multa to mandat, a w wolnym tłumaczeniu może też być eufemizmem na łapówkę) i na stacji benzynowej, gdzie tankuje zawsze obsługa. Człowiek chciałby zaprotestować, wykłócić się o swoje, ale nie potrafi. Ostatecznie to tylko pieniądze, ale bez znajomości języka poczucie bezpieczeństwa zdecydowanie spada.
Wnioski końcowe
Jukatan jest najbardziej turystyczną częścią Meksyku i w jego najpopularniejszych miejscach bez problemu porozumiecie się po angielsku. „W głębi lądu”, czyli z dala od kurortów, może być trochę trudniej. Mój zupełnie szczery wniosek po powrocie był taki, że gdyby nie włoski i francuski, to bardziej bym się zmęczyła, a zanim ruszę w inne rejony Ameryki Środkowej i Południowej to zdecydowanie muszę się nauczyć chociaż trochę hiszpańskiego. Dla własnego komfortu, pewności i bezpieczeństwa. Czy odradzam wyjazdy z samym angielskim? Skądże! Zależy mi tylko na tym, żebyście byli świadomi na co się piszecie, mieli pod ręką Google Translate i posłuchali kilku podcastów w samolocie 😉