Kuala Lumpur wita nas ciepłym wieczorem i noclegowym rozczarowaniem. Pierwszy poranek wita nas ulewą. Czyżby kryzys? Owszem, kryzys. Nocleg zmieniamy w pół godziny, deszcz przeczekujemy. I wszystko zaczyna toczyć się dobrze.
Historia naszego niedoszłego noclegu w Regalia Suites nadaje się na osobny post. Sam budynek jest chyba najpopularniejszym miejscem noclegowym. Chyba wszyscy moi znajomi, którzy byli w KL, mają zdjęcie z tamtejszego basenu. Cóż, ja też mam.
Historia tego noclegu, to krótka motywacyjna historia o tym, że trzeba stawiać na swoim. Coś nam śmierdziało już od samego wejścia i nie był to durian. Wszyscy turyści muszą się zarejestrować w recepcji. Recepcjonista nie kojarzył właściciela naszego mieszkania. Odebrał nas kolega rzeczonego właściciela, pominął rejestrację, zaprowadził nas do mieszkania. Mieszkanie zdecydowanie nie było tym, które zarezerwowaliśmy na Airbnb. Napisaliśmy do właściciela, przyznał się, wciskając bajeczkę o awarii i remoncie. Kilka robali później podjęliśmy decyzję: robimy fotkę na basenie i spadamy. Pół godziny później byliśmy w czystym i pięknym pokoju w budynku z basenem na 48. piętrze. Za bardzo podobną cenę. Pieniądze za poprzednie mieszkanie odzyskaliśmy dzięki szybkiemu złożeniu reklamacji. Opłaciło się, prawda?
Wszystkie drogi prowadzą do Petronas Twin Towers
Rano pada. Nie napawa to optymizmem. Klątwa wiecznego urlopowego deszczu w końcu nas dopadła, po słonecznym George Town. Trudno, przeczekamy, założymy klapki i peleryny, w końcu jakoś trzeba dotrzeć na śniadanie. Z braku lepszego celu obieramy kierunek na Petronas Twin Towers, bo na co innego można obrać kierunek w Kuala Lumpur? To był bardzo dobry kierunek, bo w centrum handlowym Suria jemy naleśniki z jajkiem i sosm curry za niecałe 3 zł, deszcz przestaje padać, wychodzi słońce.
W kuala lumpurski zachwyt wpadam od razu. Po pierwsze: Petronas Twin Towers. Od dziecka były dla mnie synonimem egzotyki i odległego kraju. Zobaczenie ich na żywo to spełnienie moich dziecięcych i dorosłych marzeń. Nie są najwyższe, pewnie nie są najpiękniejsze, ale to nie ma znaczenia. Są odhaczoną pozycją na mojej bucket list. Wracamy tam praktycznie o każdej porze dnia i nocy. I za każdym razem są tak samo super.
Jedna, ani nawet dwie wieże nie zagwarantują zachwytu nad całym miastem. A ja jestem zachwycona i umieszczam Kuala Lumpur na pierwszym miejscu wśród moich ulubionych miast Azji Południowo-Wschodniej.
To co tam jest?
Moje ulubione miasta muszą spełnić kilka kryteriów, między innymi mieć zróżnicowaną architekturę i dużo zieleni. Kuala Lumpur jest dla mnie takim azjatyckim Melbourne. Ogólnie jakoś tam zachodnio. Amerykańsko. Chodzimy pieszo po mieście, mijamy tradycyjne drewniane domy, wieżowce z ciekawymi fasadami, kolonialną architekturę. Mój ulubiony miks.
Docieramy do KL Forest Eco Park – dżungli w centrum miasta. I to takiej prawdziwej dżungli brzmiącej setką pił elektrycznych, nie posadzonej. Sto lat temu stworzono tu rezerwat, potem dołożono wiszące kładki, a teraz można się spocić, jak to w dżungli, cieszyć zielenią i jednocześnie być w sercu Kuala Lumpur. W miejskiej dżungli. Oraz walczyć z lękiem wysokości.
Błąkamy się po mieście bez konkretnego planu, za cel obierając Merdeka Square, czyli plac Niepodległości. Kiedyś grano na nim w krykieta, w 1957 roku wciągnięto tam flagę Malezji i ogłoszono niepodległość, a dziś można sobie strzelić fotę ze znakiem I love KL oraz nacieszyć oczy architekturą. I Petronas Twin Towers w oddali. Można też utknąć na środku przejścia dla pieszych, na najwęższym azylu świata. I można zostać poproszonym przez Azjatę o wspólne selfie. Trochę był rozczarowany, że Polska nie leży w Ameryce 😉
Z Merdeka Square mamy niedaleko do Chinatown. Chińskie dzielnice są chyba tylko dla koneserów, bo ja jakoś cały czas nie mogę się do nich przekonać. Przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że nie próbowałam! Ja po prostu nie rozumiem ich fenomenu.
Robimy odwrót do hotelowego basenu, bo przecież grzech nie skorzystać. Przypadkowo wybrane trasy udowadniają nam, że architektura Kuala Lumpur potrafi zaskoczyć. Tak jak fasady budynków wieczorową porą, gdy wracamy pod Petronas Twin Towers.
Tego dnia robimy pieszo 28,5 km.
Informacje praktyczne :
Gdzie spać w Kuala Lumpur? W Kuala Lumpur mało jest hoteli, dominują apartamentowce, w których wynajmuje się kawalerki. Nasza była w budynku The Expressionz. I miała pralko-suszarkę, co było naprawdę przydatne! No i ten infinity pool na 48. piętrze! Nocleg w Kuala Lumpur bez infinity pool się nie liczy.
Gdzie jeść? Ciężki temat, bo lokale, których szukaliśmy, miały bardzo przypadkowe godziny otwarcia. Na szybkie śniadanie naleśniki w food courcie Suria KLCC. Stoisko poznacie po kolejce. Polecam również Best Cheese Naan, Sushi Zanmai, w którym zjecie sushi i ramen. Mingle Cafe jest przyjemnym lokalem w Chinatown, ale ceny mają wyższe.
14 komentarzy
Maria
Wybieram się tam w listopadzie, dlatego z wielkim zainteresowaniem przeczytałam. Brzmi dobrze, szczególnie miejska dżungla. Pozdrawiam.
Karolina | Worldwide Panda
Listopad chyba potrafi być kapryśny – znajomi nie widzieli słońca nawet przez chwilę, ale trzeba wierzyć, że pogoda dopisze 🙂 mi dopisała 🙂
Piotrek
Rewelacja! Widoki zapierają dech w piersiach. Zazdroszczę takiej wspaniałej podróży. Może kiedyś i mi uda się tam wybrać 🙂 Póki co pozostaje mi podziwianie wspaniałych zdjęć 🙂
Karolina | Worldwide Panda
Dziękuję 🙂 mam nadzieję, że chociaż trochę Cię zainspirowałam 😉
Olka
Moim zdaniem większość miast najlepiej prezentuje się w nocy, gdy budynki są niesamowicie oświetlone.
Karolina | Worldwide Panda
Niektóre budynki mogę podziwiać o każdej porze 🙂 ale nocą faktycznie nabierają tego czegoś
Viola/My British Journey
Świetna relacja, miasta Azji są niepowtarzalne, mają w sobie to coś ,może to zestawienie harmonii z naturą i wizją przyszłości. Sama nie wiem, piękne miasto i te spacery nad czubkami drzew. Swietnie 🙂
Karolina | Worldwide Panda
Bardzo trafnie to ujęłaś!
ichlerne
Są niepowtarzalne i w dodatku jeszcze stosunkowo tanie do tego jak będzie to wyglądać za parenaście lat.
LIK Czarter
Niesamowite miejsce. Na 100% sie tam wybiorę. Czekam na kolejny twój post 🙂
ragus
Faktycznie miejska dżungla. Czekam na więcej i oby tak dalej 🙂
Damian
Kuala Lumpur odwiedzę na pewno! Dzięki wielkie za wpis 🙂
donice w sydney
Piękne miasto, chciałbym je kiedyś zobaczyć!
Karolina | Worldwide Panda
Bardzo piękne! Trzymam kciuki za spełnienie marzenia 🙂