Masyw Sass de Putia
Europa,  Włochy

Łatwe trasy w Dolomitach: szlak dookoła Sass de Putia / Peitlerkofer

Wrzesień w Dolomitach. Pierwszy śnieg spadł w górach dwa dni przed naszym przyjazdem, a na pierwszy ogień tegorocznych wędrówek idzie to, co mamy najbliżej noclegu – szlak dookoła Sass de Putia zwany Roda de Pütia lub Sass de Putia Rundweg.

Zanim przejdę do trasy (hehe), zacznijmy od bardzo ważnych informacji. Łatwość szlaku jest rzeczą względną, każdy ma inne możliwości. Opisuję trasę z mojej perspektywy: jestem przeciętnie sprawna fizycznie, lubię chodzić, górskie szlaki pokonuję zazwyczaj w zakładanym przez znaki czasie. Po drodzę robię zdjęcia, zatrzymuję się złapać oddech, nie biegnę jak wariat, ale też jakoś bardzo się nie snuję. Mam lęk wysokości, NIENAWIDZĘ łańcuchów i drabin. Skoro wstęp mamy za sobą, zapraszam na trekking dookoła Sass de Putia

Opis szlaku dookoła Sass de Putia

Zaczynamy z parkingu na Passo delle Erbe. Droga na przełęcz jest bardzo kręta, jak to w górach. Dlatego zawsze i za każdym razem będę podkreślać, jak ważny jest serwis hamulców przed wyjazdem w Dolomity. Zostawiamy auto na parkingu za 5 euro płatne gotówką i od razu mamy widoki na górę Petilerkofel (po niemiecku), bądź Sass de Putia (po włosku), bądź Sas de Pütia (po ladyńsku). Jak ktoś już się zmęczył, to można zacząć od kawy w hotelu Ütia de Börz. Jeśli jeszcze nie, to może ruszyć na szlak z parkingu w prawo, żeby po chwili dojść do schroniska Munt de Fornella i podziwiać masyw.

Tutaj zaczyna się rundka dookoła góry. Zgodnie z oznaczeniami powinno się iść przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, czyli w prawo. My poszliśmy odwrotnie. Był wrzesień, śnieg, raptem kilka stopni powyżej zera, więc słońce było ważniejsze niż strzałki na mapie. Miało to swoje konsekwencje. Dojdziemy do nich zdecydowanie później.

Ruszamy w lewo zamiast w prawo i zaczynamy od bardzo przyjemnego i płaskiego spaceru przez las. Wychodzimy z lasu, mijamy schronisko Ütia de Göma, podziwiamy widoki i po jakimś czasie zaczyna się pierwsze podejście, zwieńczone wspaniałą panoramą Dolomitów.

Kawałeczek dalej zatrzymujemy się w Utia Vaciara. To schronisko zdecydowanie wygrywa w kategorii “Lokalizacja”. Jest w połowie trasy, z jednej strony widać “tył” Sass de Putia, z drugiej panoramę gór. Siedzi człowiek na hali, wciąga wspaniały Kaiserschmarrn (chyba najlepszy jaki zjadłam na tym wyjeździe!), popija Aperol Spritzem. Tak to ja mogę po górach chodzić. Dla spragnionych lokalnych potraw: rosół z knedlami. Dolomity niby są we Włoszech, ale Południowy Tyrol to takie trochę oszukane Włochy, więc i kuchnia inna. Bardzo górska, ciepła i pożywna.

Z szczęśliwymi brzuszkami i smutnymi serduszkami rozstajemy się z Utia Vaciara, żeby rozpocząć drugi odcinek podejścia. Górska autostrada, jedyna trudność to tak naprawdę silny wiatr. Docieramy do przełęczy Furcela de Pütia i tu zaczyna się niespodzianka, a raczej konsekwencja wyboru kierunku zwiedzania. W dół prowadzi żleb. Wąska, dość stroma i kamienista ścieżka. Dolomity zbudowane są z… dolomitów (zero zaskoczenia) i wapieni, więc z lekkich skał osadowych, które osypują się pod butami i schodzenie w dół bardziej przypomina ślizganie się. Dodajmy do tego trochę zmrożonego śniegu i lodu, a otrzymamy przepis na niezbyt przyjemne zejście. Gdybyśmy poszli zgodnie z ruchem wskazówek zegara, to na początku bardzo byśmy się zdziwili, ale pewnie łatwiej by było wejść. Po żlebie jeszcze kawałek przyjemnego, łagodnego szlaku i oto zamykamy kółko.


Żleb z góry i żleb z dołu. Gdzieś na tej ścieżce są ludziki.

Trasy alternatywne na Sass de Putia

Na Forcella de Putia można sobie urozmaicić wędrówkę zdobywając szczyty. Piccolo Sass de Putia / Kleiner Peitelerkofel (2813 m)  jest ponoć dla standardowych turystów. Sass de Putia / Peitlerkofel (2875 m)  jest już szczytem z gwiazdką – dla tych, którzy chodzą po ferratach. Dla nas była to trasa rozgrzewkowa na pierwszy dzień w Dolomitach, na podejściu na przełęcz strasznie nas przewiało, więc zdobywanie szczytu odpuściliśmy.

Podsumowanie i ocena trudności szlaku

Trasa dookoła Sass de Putia zajęła nam 5:30 z przerwą na obiad, zdjęciami i baaaardzo wolnym zejściem z przełęczy żlebem. Według danych z zegarka przeszliśmy 15 km. Szliśmy bez kijków trekkingowych. Z kijkami żleb pewnie byłby przyjemniejszy.

Cały szlak jest obiektywnie łatwy, przy Utia Vaciara można zawrócić i pójść tą samą drogą, jeśli ktoś bardzo nie chce iść żlebem. Obiektywnie patrząc, ten żleb nie był trudny. Był jedynie zaskakujący, bo nie natknęłam się na jego opis na żadnym blogu, na którym szukałam informacji. Zdecydowanie polecam zrobić pełne kółko.

Jeśli nie zgłodnieliście przechodząc koło Vaciary, a chcielibyście coś zjeść po przejściu trasy, polecam restaurację Cristlá zaraz za Antermoia. Pizzę mają średnią, jak w całym Południowym Tyrolu, ale pozostałe dania to bajka! Zwłaszcza jak na lokalizację pośrodku niczego. Hugo też mają bardzo dobre i we wrześniu 2022 kosztowało 4 euro. Makarony 12-14 euro, pizza 7-10 euro.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *