Zatoka Ha Long Bay. Leżę na leżaku, wygrzewam się w słońcu. Za kilka godzin będę w Hanoi, a następnego dnia rano pojadę do Ninh Binh. I będzie tak, jak w Ha Long, tylko zamiast wody będą pola ryżowe, a zamiast statku – rower. Leżę na leżaku, marzę o tych polach ryżowych i sprawdzam maila. Long story short: nocleg anulowany, Ninh Binh pod wodą, klęska żywiołowa, w hotelu zabraniają nam jechać do Ninh Binh, powódź, ponad 40 osób zginęło. W październiku na północy Wietnamu nie pada, mówili.
Jest piątek, godzina 17:00. Opcje są dwie: albo zostajemy w Hanoi do niedzieli wieczorem, bo wtedy mamy samolot do Ho Chi Minh City albo nie zostajemy w Hanoi do niedzieli. Godzinę od zameldowania w hotelu i 1000 złotych obciążenia na karcie kredytowej później idziemy na przystanek autobusu na lotnisku. Lecimy do Da Nang. Za 4 godziny. Po to, żeby pojechać do Hoi An.
Hoi An było moim marzeniem, odkąd dowiedziałam się, że w ogóle istnieje. Stety-niestety jest w środku Wietnamu, tam gdzie w październiku pora deszczowa szaleje. I tajfuny też. Głos rozsądku kazał mi odpuścić wymarzone Hoi An i skupić się na północy. W końcu na północy Wietnamu w październiku nie pada. Pogoda, VietJet Air i ich śmieszne ceny biletów na za 4 godziny (dla 2 osób i 2 plecaków na trasie Hanoi – Da Nang – Hanoi) spełniły moje marzenie.
Hoi An przez stulecia było miastem portowym. Chińscy kupcy przypływali tu z jednym monsunem, robili interesy i z kolejnym wracali do domu. W pewnym momencie zaczęli zostawać na dłużej, rozbudowując swoje magazyny i domy. Oprócz nich w mieście byli też Japończycy, Portugalczycy, Hindusi,Holendrzy i kogo jeszcze monsun przywiał. Pod koniec XVI wieku Japończycy postanowili ułatwić sobie życie i wybudowali most łączący ich z dzielnicą chińską. Jedyny na świecie most, w którym jest buddyjska świątynia. Zadaszony, z osobnym pomieszczeniem.
Tak naprawdę na Hoi An mieliśmy 24 godziny. Bogowie Wietnamu wygonili nas z północy kraju, ale docenili nasze poświęcenie i wczesne wstawanie. Nie padało. Hoi An jest cudowne o 8 rano. Im dalej w las (dzień) tym gorzej, tłumniej, gęściej. A wieczorem to już trzeba się rozpychać łokciami. Hoi An słynie z wietnamskich lampionów oraz żółtych domków i pewnie dlatego zostało okrzyknięte najbardziej romantycznym miastem w kraju. Co generuje wieczorne tłoki. Nie da się jednak ukryć, że jest PRZEPIĘKNIE zwłaszcza jak idziesz wieczorem przez rozświetloną lampionami uliczkę, a w knajpie na rogu ktoś gra na pianinie. Kicz w najlepszym wydaniu.
Nie samym lampionem żyje turysta. Od starszych pań stojących przed hotelem wynajmujemy rowery trzymające się siłą przyzwyczajenia i jedziemy na plażę. Mijamy najszczęśliwszego na świecie Wietnamczyka, który z uśmiechem na ustach wyleguje się na plecach swojej krowy stojącej na poboczu drogi, ale na plażę nie docieramy. Docieramy do parkingów rowerowych przed plażą, gdzie dopada nas chmara ludzi robiących biznes na wspomnianych parkingach, które po negocjacjach kosztują tyle co nasze rowery. Dzięki, ale nie. Wracamy do Hoi An, przejeżdżamy na drugą stronę miasta, żeby znaleźć pola ryżowe, bambusowe mostki i te sprawy. Znaleźliśmy bar z karaoke w środku niczego (karaoke to sport narodowy w Wietnamie), krowę, której zdecydowanie się nie spodobaliśmy, bo zaczęła nas gonić i kamaza jadącego przez mostek z ograniczeniem do 1,5 tony. Spektakularnych pól ryżowych po horyzont brak. Instagram mnie oszukał. Albo szukałam nie z tej strony.
Wracamy do Hoi An, oddajemy rowery, nadajemy się jedynie pod prysznic. Wspomniałam, że nie pada? Zwiedzanie zwiedzaniem, ale trzeba coś zjeść. W Hoi An je się bagietki. Więc jemy bagietki w Banh Mi Phuong. Jakie to jest dobre! To nie jest zwykła bagietka. To najlepsza kanapka na świecie. Wracamy jeszcze raz wieczorem. I bladym świtem, żeby mieć jedną na drogę powrotną.
Nie pada. Świątynie zlewają nam się w jedno, żółte domki też. Za to Kazik Park się wyróżnia. W końcu nie ma na świecie zbyt wiele Kazik Parków. W Kazik Parku (park to określenie trochę na wyrost, powinien być Kazik Skwer) jest pomnik Kazika. Kwiatkowskiego. Kazimierz Kwiatkowski przez 16 lat ratował wietnamskie zabytki w Hue i My Son. Uratował też Hoi An. Klimat w Wietnamie jest wilgotny i sprzyjający zgniliźnie, dlatego stara zabudowa nie ma zbyt dużych szans na przetrwanie. Ta w Hoi An też by nie przetrwała, gdyby nie Kazik, który zwrócił się do UNESCO o objęcie starówki miasta ochroną. Udało się dopiero po jego śmierci, ale się udało. Kazik zmarł w Wietnamie, chciał być pochowany w swoim ukochanym My Son, ale Wietnamczycy uznali to za niewystarczająco godne i pożegnali go z wielkimi honorami na lotnisku, odsyłając do Polski. Oni coś mają z tymi pogrzebami po swojemu.
W jednej z setek galerii kupujemy najbardziej absurdalne pamiątki naszego życia. Dwa obrazy. W prezencie. Jak przewieźć dwa obrazy w plecakach? Należy je zdjąć z blejtramu, zwinąć w rulon, włożyć do rury PCV i jej końce okleić taśmą. Proste i genialne. Obrazy pewnie produkowane są na zapleczu na masową skalę, ale to nie ma znaczenia. Są naprawdę ładne. Tak samo jak sukienki szyte na miare, patrzące na mnie na każdej ulicy. Jak ja żałuję, że to były tylko 24 godziny. Wciąż nie pada.
Zachód słońca podziwiamy z dachu kawiarni, popijając wietnamską kawę na bardzo słodko i padając ofiarami jakiejś sesji zdjęciowej, której chyba zostaliśmy nieświadomymi bohaterami. Gdy słońce zachodzi podziwiamy lampiony, przedzieramy się przez tłumy i cieszymy, że rano mieliśmy całe miasto dla siebie.
O 8 rano mamy transport na lotnisko w Da Nang. Na lotnisku okazuje się, że nie ma samolotu do Hanoi o 10:00. Sprawdzam pocztę. Mail z 7:45 od VietJet Air: lot przesunięty na 12. Czyli 2 godziny czekania, które moglibyśmy poświęcić na spacer po Hoi An i bagietki. Dzięki VietJet.
Informacje praktyczne:
Z lotniska w Da Nang najlepiej zamówić Ubera do Hoi An. W drugą stronę opłaca się zamówienie transferu na lotnisko (oferowany co jakieś 15 m na starówce). Ponoć istnieje autobus miejski do Da Nang. Ponoć ktoś kiedyś widział jego przystanek w Hoi An. My nie.
Mając 24h najlepiej nocować blisko starówki. Hotel Thanh Van 1 jest piękny, w świetnym miejscu i z basenem w patio.
Jak jeść, to w Banh Mi Phuong.
Jeśli macie więcej czasu, zainteresujcie się ubraniami szytymi na miarę. Angielka, którą poznaliśmy podczas rejsu w zatoce Ha Long, zamówiła w Hoi An suknię ślubną.
Ze starówki na plażę można dojechać rowerem. Trzeba się mocno targować o parking.
W Hoi An kupiliśmy najfajniesze i najbardziej oryginalne pamiątki. Jak w całym Wietnamie, trzeba się targować.
39 komentarzy
balkanyrudej
Podróże uczą nas elastyczności i tego, że nie zawsze plany, jakie sobie wcześniej założymy, są do zrealizowania. Ale ważne, by umieć czerpać z tego wszystkiego radość i się nie frustrować. W końcu podróżuje się dla przyjemności 🙂
worldwidepanda
święte słowa! Ja jestem z tych, którzy muszą mieć wszystko w podróży zaplanowane i takie zmiany kosztują mnie sporo nerwów, ale jak widać warto 🙂
damian
Te lampiony dodają niezwykłego klimatu, super! 😉
Pozdrawiam,
D.
worldwidepanda
to prawda, są super 🙂
kienia
Super miejscówka, cudne fotki 🙂
worldwidepanda
dziękuję!
dee4di
Wylegują się na plecach krowy? That’s it ! Sprzedałaś mi Wietnam. A do tego jeszcze ta świątynia na moście i lampiony! Cudo
worldwidepanda
Tak, pan miał bardzo ciekawe podejście do życia 🙂 Wietnam jest super, polecam z całego serca!
katarzynagrzebyk
Blogi podróżnicze to jedne z moich ulubionych, bo mogę podróżować wirtualnie i czytać to, czego nie piszą nie gdzie indziej. Klimatyczne miejsce i piękne zdjęcia….rozmarzyłam się!
worldwidepanda
dziękuję 🙂 to dla mnie największy komplement jeśli mogę doprowadzić do czyjegoś rozmarzenia 🙂
paulagetfitnow
Super wypad! I piękne zdjęcia 🙂
worldwidepanda
dziękuję 🙂
malewojaze
Świetna relacja!
Hoi An poznaliśmy w trakcie oglądania specjalnego odcinka Top Gear – przemierzali wtedy Wietnam 🙂 Fantastyczne miejsce, kiedyś chcemy się tam wybrać.
worldwidepanda
Polecam! Jak będziecie w kiedyś w Hoi An, koniecznie uszyjcie sobie szałowe ubrania jak ekipa Top Gear 😉 Vietnam Special jest super 😀
Sonia
Uwielbiam te mieściny oświetlone lampionami <3 Zupełnie inny klimat się wtedy robi 🙂
worldwidepanda
to prawda, zupełnie jakby ktoś wcisnął jakiś magiczny guzik 🙂
Patrycja
Niesamowite zdjęcia! 🙂
worldwidepanda
dziękuję 🙂
przygodazyciablog
Fajnie poczytać o miejscach rzadziej opisywanych w blogosferze 🙂 A te lampiony to świecą codziennie czy tylko na okres świętowania?
worldwidepanda
a codziennie 🙂
Ewelina
Przyznam, że tamtejsze ubrania szyte na miarę to coś pięknego. Każdy znajomy, który był w tamtym rejonie przywiózł siebie masę ubrań na lata: garnitury, żakiety itd. Fajne, że o tym piszesz! 🙂
worldwidepanda
nie dziwię się, ceny są naprawdę konkurencyjne! No i sam fakt szycia na miarę 🙂
Krystyna Bożenna Borawska
Tam ciepło i słońce a u nas zima i mróz, aż zadroszczę pobytu…Kocham lato 🙂
worldwidepanda
ja teraz też marznę 🙂 ale miło się wraca wspomnieniami do ciepła 🙂
holkapolka
Świetny reportaż okraszony pięknymi zdjęciami. Cieszę się, że są takie osoby jak Ty dzięki którym można podejrzeć całkiem inny świat bo jak dla mnie kierunek zbyt egzotyczny 🙂 sama bym się pewnie nie wybrała..
admin
dziękuję za miłe słowa <3 aż się chce dalej pisać 🙂
Maria
Obiecałam sobie po powrocie z Indii, że nigdy więcej Azji i zmieniam zdanie po Twojej relacji i zdjęciach. Ale klimat, lampiony cudne. Jakos tak radośnie i kolorowo. Bardzo mi sie podobalo.
Karolina | Worldwide Panda
Nie byłam w Indiach, ale z tego co słyszałam, to Indie a reszta Azji to dwa różne światy. Nie mam odwagi pojechać Indii, ale i Tajlandia i Wietnam są naprawdę przyjemne 🙂
indianadriana
Pięknie! Chcę tam!
Karolina | Worldwide Panda
z całego serca polecam 🙂
Kienia
Ciekawe miejsce 🙂
Karolina | Worldwide Panda
nawet bardzo ciekawe 🙂
Ewa | Inside of Me Blog
Świetna relacja i przepiękne zdjęcia! 🙂 Aż zamarzyłam o podróży do Wietnamu. 🙂
Karolina | Worldwide Panda
Dziękuję 🙂 mam nadzieję, że marzenie się spełni!
Warsztat Podróży
Ja też lubię mieć wszystko poplanowane ale nie zawsze się da !
Karolina | Worldwide Panda
to jest największy ból 😀
Paulina
Hej, pamiętasz może ile kosztował bilet do Hoi An?
Karolina | Worldwide Panda
Jeśl dobrze pamiętam, to jakieś 250 zł od osoby z bagażem. Ale kupowaliśmy bilety 4h przed odlotem z Hanoi, więc zakładam, że z normalnym wyprzedzeniem jest taniej 😉
Paulina
Dzięki za szybki info 🙂