Ocet balsamiczny. Luciano Pavarotti. Enzo Ferrari. Jedzenie, muzyka, szybkie samochody. Modena wiedziała co robić, żeby zainteresować sobą ludzi.
Na motoryzacji się nie znam, ale jestem wierną fanką i posiadaczką włoskiego samochodu na F. Fiata. Ani moja kompletna samochodowa ignorancja, ani posiadanie nie tego F co trzeba, nie przeszkodziły mi w wyrażeniu entuzjazmu wobec wycieczki do muzeum Ferrari. Co jak co, ale ładne rzeczy to ja zawsze docenię. Więc pojechaliśmy.
Ferrari=Maranello, więc pojechaliśmy do Museo Ferrari w Maranello (takiej miejscowości pod Modeną). Do dzisiaj nie wiem, czy to był dobry wybór. W końcu jedno muzeum to za mało, więc oprócz Museo Ferrari w Maranello jest jeszcze Museo Casa Enzo Ferrari. Według internetu w obu muzeach jest mniej więcej to samo, ceny biletów takie same (16 EUR), więc co wybrać? Ja tego niestety nie wiem. Uznajmy więc, że wybór Maranello był dobrym wyborem.
Jako że się nie znam, to się nie wypowiem, za to przekażę głos komuś, kto wie o czym mówi. O Muzeum Ferrari w Maranello opowie Wam Błażej:
Muzeum Ferrari opowiada historię nie tylko aut, ale historię Enzo Ferrari. Ze szczególnym naciskiem na jego życiowe motto – robić samochody, żeby się ścigać i sprzedawać je po to, żeby móc się ścigać. Gdy inni jeździli na wyścigi, żeby się pokazać i zwiększyć sprzedaż, Enzo chciał się cieszyć samochodami. I to widać.
W jednej sali są bolidy F1, którymi jeździli Raikkonen, Schumacher, Lauda i wszystkie stały koło siebie. Wrażenie robi to, jak bolidy wyewoluowały i jak bardzo ich forma podporządkowana jest aerodynamice. Spójrzcie na starsze bolidy. Przerażające musiało być jeżdżenie 200km/h na kołach niewiele szerszych od kół rowerowych. Kierowcy musieli mieć spore cojones…
Zawsze dzieliłem Ferrari na Ferrari od F1 i Ferrari od “cywlinych” aut, bo zazwyczaj takie auta jednego producenta nie mają nigdy nic wspólnego. Są tak naprawdę robione przez dwie osobne firmy. Za to potem reklamy mówią nam o technologii F1 w Renault Clio. Wyobrażacie sobie Fernando Alonso w Renault Clio? No właśnie. A może musiał jeździć… Wygląda na to, że „cywilne” i wyścigowe Ferrari mają ze sobą więcej wspólnego niż myślałem.
Wrażenie robi też to, jak kiedyś podchodzono do projektowania samochodów. Wszystko robiono ręcznie – aluminiowe elementy karoserii formowano młotkiem na drewnianym modelu.
Stare rysunki techniczne są dość zabawne. Mają tyle wspólnego ze współczesnym rysunkiem technicznym, co wspomniane wcześniej Renault Clio z F1.
Pierwsze Ferrari były bardzo “mechaniczne” – wyglądają na proste w konstrukcji i bardzo odbiegają od tych współczesnych, które są w sali obok.
Moi faworyci
F40 – supersamochód z 1987 roku, który do tej pory robi niesamowite wrażenie swoimi osiągami i doznaniami z jazdy. Przez wielu jest uznawany za najlepszy supersamochód na świecie.

Aperta – czarny samochód na czarnym tle, La Ferrari w wersji bez dachu. Do 200 km/h rozpędza się w 7 sekund. Wszystkie 210 sztuk sprzedało się jeszcze przed wyprodukowaniem. Ostatnia sztuka kosztowała 8,3 mln Euro. Piękna jest.
250 GT Coupe “Pinifarina” – moim zdaniem najładniejsze Ferrari w muzeum. Piękno tkwi w prostocie.
365 GTB4 (Daytona) – była żółta i coupe, ale w głowie widziałem ją czarną i z Crockettem i Tubbsem.
Dino – małe Ferrari, które zostało nazwane na cześć syna Enzo. Dino to tak naprawdę osobna marka, przez wielu nie uznawana za prawdziwe Ferrari. Ulubiony samochód Karoliny (która ma podejrzanie podobny gust samochodowy do Richarda Hammonda) ze wszystkich w muzeum, na równi z:
812 Superfast – piękne, wielkie, bardzo mocne Gran Turismo. I oczywiście bardzo drogie. Jak przystało na Włochów, ma bardzo kreatywną nazwę.
Modena
Muzeum zwiedzone, czas na Modenę. Centrum Modeny wita nas plenerowym koncertem orkiestry symfonicznej. Jak miło! To chyba była jakaś zorganizowana akcja, bo orkiestry towarzyszyły nam w każdym zakątku miasta.
Modena nie jest w czołówce miejsc do odwiedzenia we Włoszech, więc klimat ma zupełnie inny. Mniej turystyczny, bardziej ludzki. Aż dziwnie było być turystą robiącym zdjęcia.
Wracając do tematu motoryzacyjnego… Co jest w tutejszej wodzie, ziemi i powietrzu? Z Modeny i okolic jest Ferrari, Maserati, Lamborghini, Pagani i nieistniejące już De Tomaso…
24 komentarze
Adam
Ferrari to synonim branży samochodowej. Zazdroszczę, że możesz tam być.
Karolina | Worldwide Panda
Nawet dla takiego laika jak ja Ferrari to jest coś 🙂
PrzemoTeam
Dla fanów motoryzacji z pewnością fajna przygoda być w takim miejscu. Ja wolę zupełnie inne klimaty.
Aleksandra | Thief of the world
Teraz jeszcze bardziej żałuje, że nie mieliśmy czasu by zahaczyć o muzeum. Ukochany byłby w siódmym niebie, bo uwielbia włoską myśl motoryzacyjną. Gdy patrzę na zdjęcia, to myślę, że nawet mi by się to wszystko bardzo spodobało. Kolejnym razem.
Karolina | Worldwide Panda
Polecam! Ja się na tym zupełnie nie znam, ale muszę przyznać, że było ciekawe 🙂
Viola
Fajna wycieczka, marzy mi się raz jeszcze odwiedzić Italie i myślę, że zrealizuje to za rok. W Modenie nie byłam a widzę,że ma w sobie ten niepowtarzalny urok włoskich miast. Ferrari hm,cudo – sama może nie jestem fanką super szybkich aut ale miło popatrzeć na te zabawki dla dorosłych chłopców;)
Karolina | Worldwide Panda
Modena jest urokliwa 🙂 to, że nie ma tam wielu turystów też robi swoje 🙂
Olka
Świetna propozycja dla wszystkich fanów motoryzacji 🙂
Karolina | Worldwide Panda
To prawda 🙂 ale może się spodobać tym, którzy fanami motoryzacji nie są 🙂
Monika | Podróżowisko.pl
Mamy w takim razie przynajmniej dwie cechy wspólne – kompletnie nie znamy się na motoryzacji i lubimy muzea z samochodami 😉 Co roku w moim mieście biorę udział w ulicznej wystawie starych aut, a jeśli w miejscu gdzie jadę, jest jakieś muzeum samochodów, to nie ma opcji, żebym tam nie zajrzała. Wolfsburg, Qawra na Malcie, Amman, Bruksela – nie mogłam sobie odpuścić takich okazji. W Modenie (tym bardziej w Maranello) jeszcze nie byłam, ale muzeum Ferrari wpisuję na listę do zobaczenia 🙂
Karolina | Worldwide Panda
Oooo! Ja nigdy nie przegapiam wystawy starych aut u siebie 😀 nie byłam w żadnym, o których wspomniałaś, ale byłam w muzeum Porsche w Zuffenhausen i w szklanej fabryce Volkswagena w Dreźnie 🙂
Marcin
Ale czadowe bryki. Szczególnie te stare modele. Zastanawialiśmy nad odwiedzeniem tego miejsca 2 lata temu jak byliśmy w Bolonii, ale niestety czasu zabrakło.
Karolina | Worldwide Panda
Stare są świetne 🙂 trzymam kciuki, żeby następnym razem się udało!
Piotr
Super muzeum !!
Natalia Jaranowska
Ferrari? Mój brat by totalnie zwariował!!!
Karolina | Worldwide Panda
To zdecydowanie musi pojechać! 🙂
Agnieszka
Też się nie znam na autach, ale lubię je oglądać z czysto estetycznych pobudek. 🙂 A taki wspólny wypad może nieco podnieść poziom naszej wiedzy. Polecam bardzo muzeum motoryzacki w Zamku Topacz pod Wrocławiem – perły polskiej motoryzacji na wyciągnięcie ręki. 🙂
Karolina | Worldwide Panda
Mieszkam we Wrocławiu i w Topaczu byłam już kilka razy 🙂 właśnie z tych estetycznych pobudek 🙂
Beata-albumzpodrozy.pl
Mnie też najbardziej się to Dino podoba! 😉👍
Karolina | Worldwide Panda
I to rozumiem 😀
grzybek
Dino jest super, najłatwiejsze w parkowaniu 🙂 Ciekawe czy Enzo Ferrari, zakochany w samochodach ,zadowolony byłby z obecnych trendów w motoryzacji np ograniczników prędkości, czujników deszczu i ekranów telewizyjnych do oglądania filmów o tematyce bynajmniej nie samochodowej.
Karolina | Worldwide Panda
Dobre pytanie! Jakoś tak mniej samochodów w tych samochodach… cieszę się, że nie jestem sama w mojej sympatii do Dino 🙂
Pawel | dziennikipodrozne
Świetne miejsce! Nawet jak ktoś nie interesuje się motoryzacją, to warto je chyba odwiedzić żeby docenić design Ferrari. Pozdrawiam!
Karolina | Worldwide Panda
To prawda! Nawet kompletnym samochodowym laikom powinno się spodobać, ja jestem najlepszym przykładem 🙂