Europa,  Włochy

Niespodziewana Wenecja

Pewnego wieczoru nad jeziorem Garda odbyliśmy przyspieszony kurs geografii północy Włoch. Prognoza pogody była bezlitosna: będzie lało. Mapa, aplikacja z prognozą pogody i jedziemy z tematem. Gdzie miało padać? Wszędzie. Z wyjątkiem Wenecji. To co? Jedziemy do Wenecji? Jedziemy.

No i pojechaliśmy. Zdążyliśmy wygooglować dwie rzeczy: najtańszy parking (Tronchetto) i taras widokowy. A cała reszta była bardzo spontaniczna. Rzadko zdarza mi się tak bardzo nie przygotować do zwiedzania, ale tym razem mi to nie przeszkadzało. Bo najfajniejsze w Wenecji jest gubienie się w uliczkach, odnajdywanie na placykach (klasyczny schemat kościół-plac-kawiarnia) i przechodzenie przez mostki. Zwiedzanie zabytków i tak nie miałoby większego sensu, bo tego dnia do Wenecji przyjechali chyba wszyscy. A jak mówię, że wszyscy, to naprawdę mam na myśli WSZYSTKICH.

To jest największy problem Wenecji: ci wszyscy. Wenecja jest niesamowita i aż ciężko uwierzyć, że jest prawdziwa. Tak, jestem w grupie fanów tego miasta oraz w grupie ludzi, którzy twierdzą, że w Wenecji nie śmierdzi. I bardzo bardzo mi Wenecji żal, bo prędzej czy później zostanie zadeptana.

Dzień przed naszym przyjazdem zdemontowano bramki, które automatycznie odcinały dostęp do poszczególnych części miasta, gdy było tam zbyt dużo ludzi. Kontrowersyjne? Może. Ale o 14:00 w Wenecji nie dało się już wytrzymać ani nic obejrzeć. Jak wspomniała moja włoska koleżanka, pomysłów na ograniczenie napływu tłumów jest kilka. Jednym z nich jest wprowadzenie konieczności wcześniejszego zarezerwowania wizyty w Wenecji. I wiecie co? Jestem za. Co prawda wtedy nasza spontaniczna wycieczka nie mogłaby się udać, ale trudno. Znaleźlibyśmy inne miejsce.

Spójrzmy prawdzie w oczy: w Wenecji wytrzymaliśmy jakieś 6 godzin. Nie zwiedziliśmy ani bazyliki św. Marka, ani Pałacu Dożów. Do placu św. Marka wszystko było dobrze, od placu św. Marka zrobiło się strasznie. I gdy nasiedzieliśmy się na schodkach i napatrzyliśmy na gondole, zaczęliśmy uciekać w głąb miasta. Jak najdalej od najsłynniejszych zabytków. To była chyba najpiękniejsza część naszego weneckiego spaceru. Błąkanie się po uliczkach, trafianie na spokojne, puste placyki. A potem poszliśmy na most Rialto i znowu było strasznie.

Jak już jesteśmy przy pięknym Rialto (dosłownie i w przenośni): warto odwiedzić centrum handlowe tuż obok. Tak, będziemy zwiedzać galerię i to nie sztuki. Otóż na dachu T Fondaco dei Tedeschi jest taras widokowy. Darmowy. Teoretycznie trzeba wejść na górę i na tablecie zarezerwować wejście. Niestety, nawet jak są wolne miejsca za 15 min, to i tak wejdziecie dopiero za 30 min. Chyba że w trakcie rezerwowania biletu zostanie 29 min do wejścia, do już nie wejdziecie. Teoretycznie, bo jak się okazało, rezerwacji nikt nie sprawdza. Bardzo to włoskie, prawda? Za to widok wynagradza wszystko:

Kilka faktów:

Najtaniej wychodzi parking Tronchetto, trzeba tylko uważać, żeby nie wjechać w strefę VIP. A jak będziecie szukać kasy, to jest jedynie na parterze.

Ceny w Wenecji nie są AŻ TAK zabójcze. Kawa jest tańsza niż w Modenie, serio.

Najlepiej przyjechać do Wenecji w miarę wcześnie, zanim dojadą wszystkie autokary z jednodniowymi wycieczkami.

Wenecji nie da się zwiedzić w jeden dzień, choćby się bardzo bardzo bardzo chciało.

Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o architekturze Wenecji, to bardzo polecam obejrzeć ten film.

 

Tak przy okazji, Wenecja nie zmieniła się za bardzo przez ostatnie 13 lat:

 

36 komentarzy

  • Ryś

    Też mi się spodobał pomysł z ograniczaniem liczby turystów. Dzięki temu zwiedzanie staje się przynajmniej znośne. Oprócz specjalnych stref z bramkami, wprowadzono także zakaz zatrzymywania się statków rejsowych – tych takich olbrzymów, z których setkami wychodzą turyści na kilka godzin zwiedzania. Dzięki temu trochę się uspokoiło 🙂

    • Karolina | Worldwide Panda

      To też jest dobry pomysł! Nie mam nic przeciwko tym obrzymom, ale zupełnie mi nie pasują do Wenecji

    • frania

      Zwiedzanie w Polsce tak jak i w Wenecji itp. stało się ostatnio nieznośnie. Coraz wiecej osob z całego świata odwiedza Europę. Albo mi sie tak tylko wydaje,

    • Karolina | Worldwide Panda

      Dziękuję 🙂 o tak, Burano to moje marzenie! Niestety tym razem nie udało mi się go zrealizować 🙁

  • Monika | Podróżowisko.pl

    W Wenecji byłam dwukrotnie – za pierwszym razem jako dziecko, za drugim – w trakcie studiów. Mam sentyment do tego miasta 🙂 Również popieram wprowadzenie limitów turystów – co prawda byłam tam poza sezonem, więc nie było tak źle, ale patrząc na filmy i fotografie z miesięcy wakacyjnych, trudno mówić o jakiejkolwiek przyjemności z odwiedzenia tego urokliwego przecież miejsca. Udało Ci się uchwycić na zdjęciach piękno Wenecji 🙂

    • Karolina | Worldwide Panda

      Fajnie musi być Wenecji poza sezonem! Wenecja jest tak piękna, że nie trzeba się bardzo starać, żeby to uchwycić 😉

  • Urszula

    Byłam 3 lata temu w Wenecji. Mam dosyć mieszane uczucia, ponieważ panował delikatnie mówiąc bałagan na ulicach i w kanałach. Czasami miało się wrażenie, że zamiast płynąć w wodzie, to za chwile będziemy pływać w śmietnisku, ale to był ten okres problemów wewnętrznych tego kraju.

    Jak tak patrzę na Twoje zdjęcia, to widać, że się znacznie poprawiło.

    • Karolina | Worldwide Panda

      O proszę, nie wiedziałam, że Wenecja niedawno miała taki problem. Tym razem było czyściutko 🙂

    • Karolina | Worldwide Panda

      Bardzo się cieszę 🙂 do Wenecji zawsze warto pojechać i nie dać sobie zepsuć wrażeń tłumami 🙂

  • Agata

    Odwiedzę Wenecję niedługo, będę mieć ją po drodze. Orientujesz się, gdzie znajdę tanie pole namiotowe w pobliżu Wenecji?

    • Karolina | Worldwide Panda

      Niestety pola namiotowego nie szukałam, ale szukałam campingów i chyba fajną opcją są miejscowości typu Ca’Savio. O ile się orientuję, stamtąd pływają tramwaje wodne do Wenecji 🙂

  • Monika Dudzik

    Byłam w Wenecji 2 lata temu. Miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie – racja, człowiekowi się wydaje, że to jest tak piękne, że aż nierealne. Ja również twierdzę, że tam nie śmierdzi. I bardzo bym chciała do Wenecji wrócić.

  • Marcel

    Wenecji grozi nie tylko zadeptanie, ale też zalanie. Z tego, co czytałam koszta utrzymania miasta nad poziomem wody będą w przyszłości zbyt wysokie, także cieszmy się nuą, dopóki jest 🙂

    • Karolina | Worldwide Panda

      Faktycznie, czytałam kiedyś o koncepcji zapór na morzu, żeby podnoszący się poziom wody nie zalał miasta. Trzeba się nią cieszyć 🙂

  • Karolina / Nasze Bąbelkowo

    Pięknie tam – za w takich tłumach o jakich piszesz też bym pewnie długo nie wytrzymała. Generalnie zazwyczaj wybieramy takie monenty, by turystów było jak najmniej – ale w przypadku Wenecji chyba trudno o taką lużniejszą chwilę.

  • Ola

    W Wenecji byłam 7 lat temu, wówczas poza sezonem było już bardzo tłoczno;) Plac sw Marka tonął w turystach i w wodzie…akurat trafiliśmy na przypływ, pomysł mi się podoba choć Wenecja na spotkanie nie będzie miała racji bytu

  • Ewelina

    Dziękuję Ci! Nie tylko za wpis, ale przede wszystkim za zdjęcia. Przeglądałam dziś swoje zdjęcia z Krety i myślę, kurczę tak pochmurno było i nie jestem zadowolona z efektu… A u Ciebie te chmury tak mi się podobają, że i u mnie zaczęło to lepiej wyglądać. Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia!

    • Karolina | Worldwide Panda

      Jakie miłe słowa, dziękuję 🙂 na początku byłam załamana brakiem błękitnego nieba, przecież niebi MUSI być niebieskie! A potem doszłam do wniosku, że jakoś to nawet pasuje do tej architektury 😉

  • Hanka

    Wenecja, ach Wenecja… to moje wielkie marzenie 🙂 Miałam w planie podróż poślubną w te okolice, ale niestety nie udało się tego zorganizować z przyczyn niezależnych. Od tamtego czasu pozostaje to wciąż w sferze „bliżej nieokreślonych planów”. Może czas te plany przekuć w rzeczywistość 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *