Mam koncepcję. Koncepcję w oparciu o moją jakże krótką, acz intensywną wycieczkę do Toskanii. Otóż Toskania ma kolory. Miasta mają kolory. Konkretniej to każde miasto ma jeden kolor. Ewentualnie odcień. I idzie to mniej więcej tak: Bolonia jest czerwona Wylądowałam w Bolonii. Autobus, pociąg, pociąg i byłam na miejscu, na wielkim kempingu w małym miasteczku. Ale po kolei. Skoro już w tej Bolonii wylądowałam, to warto z niej skorzystać. Ile mam czasu? 1,5 godziny? Ile idzie się z dworca do centrum? 20 min? No to idę! I poszłam. Ależ ta Bolonia jest męcząca. A przynajmniej była w środę po 16, gdy musiałam manewrować w tłumie ludzi. Dotarłam na Piazza Maggiore…