Wrzesień w Dolomitach. Pierwszy śnieg spadł w górach dwa dni przed naszym przyjazdem, a na pierwszy ogień tegorocznych wędrówek idzie to, co mamy najbliżej noclegu – szlak dookoła Sass de Putia zwany Roda de Pütia lub Sass de Putia Rundweg. Zanim przejdę do trasy (hehe), zacznijmy od bardzo ważnych informacji. Łatwość szlaku jest rzeczą względną, każdy ma inne możliwości. Opisuję trasę z mojej perspektywy: jestem przeciętnie sprawna fizycznie, lubię chodzić, górskie szlaki pokonuję zazwyczaj w zakładanym przez znaki czasie. Po drodzę robię zdjęcia, zatrzymuję się złapać oddech, nie biegnę jak wariat, ale też jakoś bardzo się nie snuję. Mam lęk wysokości, NIENAWIDZĘ łańcuchów i drabin. Skoro wstęp mamy za sobą,…
-
-
Lizbona na weekend – miejsca, które warto zobaczyć
Moje obserwacje wskazują, że Lizbonę można kochać albo nienawidzić. Z jakiegoś powodu to miasto wzbudza dość skrajne emocje. Trochę rozmów o Lizbonie przeprowadziłam i stolica Portugalii chyba nikomu nie była obojętna. Za co można kochać Lizbonę? Za piękne położenie na 7 wzgórzach niczym Rzym. Porządna dawka aktywności gwarantowana. Za punkty widokowe Za jedzenie (tuńczyk <3) Za kafelki Za kolory Za budki z kawą, winem i sokiem pomarańczowym na każdym placyku Za przemiłych ludzi, którzy chcą się z Tobą dogadać po portugalsku mimo, że nie mówisz po portugalsku. Jakimś cudem to działa Za co można kochać Lizbonę trochę mniej? Za położenie na 7 wzgórzach niczym Rzym. Nie każdy lubi latać góra-dół.…
-
Monopoli, czyli jak zjeść pizzę i mieć makaron
Jedna z moich prawd życiowych brzmi: nie wiesz dokąd jechać, jedź do Włoch. Od niedawna mam nową prawdę życiową: Apulia to zawsze dobry pomysł. W pewien piękny letni piątek stwierdziłam, że czas na urlop, czas nad morze. Nadmorski pęd zapędził mnie do Monopoli, o którym wiedziałam mniej więcej tyle, że jest nad morzem i da się tam dojechać z Bari. Brzmi jak dobry początek. Włochy w pigułce Co robić w Monopoli? W Monopoli najlepiej jest być. Jeść, pić, spacerować, żyć. Pływać w morzu, wchodzić w zaułki. Robić sobie zdjęcia z kaktusami. I zaczynać dzień w jedyny słuszny sposób. Poranki są dla mnie święte. Śniadanie, kawa, potem możemy rozmawiać. We Włoszech:…
-
Matera, Mel i malaria
Zacznijmy od ćwiczenia. Spokojnie, nie wymagam aktywności fizycznej, to będzie aktywność umysłowa. Wyobraźcie sobie miasto nad wąwozem, wykute w skale. Rzędy zamieszkałych jaskiń. Każda taka jaskinia to pełnoprawne mieszkanie – jest część kuchenna, jadalna, sypialna. Jest też toaleta, a i miejsce na osiołka i kurę się znajdzie. Wszystko w jednej jaskini, w której mieszka kilkuosobowa rodzina. Wody bieżącej brak, trzeba korzystać z deszczówki. Ogródka warzywnego brak, bo dookoła tuf wulkaniczny. Jak chce się coś wyhodować, to najlepiej wyruszyć na drugą stronę wąwozu – tam są łąki i ziemia uprawna. Zwierzęta też najłatwiej nie mają. A teraz wyobraźcie sobie, że w takich jaskiniach mieszka 15 000 ludzi. Syf i malaria. Dosłownie…
-
Apulia: Locorotondo
Do Locorotondo trafiamy przypadkiem. Jest 6 km od naszego domku w środku oliwnego gaju, więc trochę głupio nie wpaść, prawda? I takie przypadki to ja lubię. Jeśli Locorotondo nie jest jedną z najpiękniejszych miejscowości we Włoszech, to nie wiem co jest. Nie jestem w tej opinii osamotniona. Miasteczko jest na liście Borghi più belli d’Italia. Czy kogoś to zaskoczy, jeśli powiem, że to lista najpiękniejszych miasteczek we Włoszech? W Locorotondo jest pusto. PUSTO. Jest popołudnie, czas siesty, otwarte może 2 restauracje i 3 kawiarnie. Nie mamy planu, nie włączamy map, bo po co? Najfajniejsze jest gubienie się w uliczkach. I robienie zdjęć. I aperol spritz w kawiarence na placu Vittorio…
-
Apulia – czego się spodziewać
Od jakiegoś czasu przed wyjazdami spisuję listę swoich oczekiwań, a potem konfrontuję z rzeczywistością. Tak jak tu. Albo tu. A czego się spodziewać jadąc do Apulii? Dobre pytanie. Spodziewałam się klasycznych, chaotycznych, południowych Włoch. I to w sumie tyle. Dlatego tym razem będzie inaczej. Tym razem będzie sama apuliańska (jest taki przymiotnik?) rzeczywistość. Oczywiście z perspektywy czterodniowego wyjazdu, nie dekady życia w regionie. Proszę państwa, oto Apulia: Bari jest fajne To było zaskoczenie. Nie wiedziałam co sądzić o Bari, niewiele się po nim spodziewałam, nie czytałam fantastycznych opinii o mieście. Przeczytałam za to jedną, mówiącą że Bari albo się kocha albo nienawidzi. Pozdrawiam z tej pierwszej grupy. Chcieliście kiedyś znaleźć…
-
Dachy Lwowa
Dziś będziemy skakać po dachach. Wycieczka po dachach Lwowa, to chyba jeden z najpopularniejszych zorganizowanych spacerów w mieście. Zaraz obok podziemi Lwowa. Już po powrocie do domu zorientowałam się, że zupełnie przypadkiem wyszła mi moja własna wycieczka dachami miasta. Zapraszam, będzie fajnie. Ratusz Zacznijmy od środka. Od środka Lwowa. Od Ratusza. Wchodzimy na ratuszową wieżę i cały Lwów mamy jak na dłoni. Na wieżę wchodzi się całkiem ciekawie, bo zanim dotrze się do pierwszego z 300 schodów na górę, trzeba dojść do kasy. Korytarzami ratusza, gdzie śmigają sobie urzędnicy. Zupełnie niewzruszeni turystami z aparatami na szyjach. Ciekawy widok. Jeszcze ciekawszy jest na górze. Z jednej strony Wysoki Zamek i kopiec…
-
Tylko we Lwowie
Już od pierwszych kroków Lwów wydaje mi się jakiś dziwnie znajomy. Ulice są takie swojskie, instynkt podpowiada skręć tu, pójdź tam, mimo że przecież nigdy wcześniej we Lwowie nie byłam. Dziwne. Od pierwszych minut Lwów mnie wciąga i w sumie mogłabym zostać. Tak mi tam dobrze. Może to świadomość, że we Lwowie mieszkała siostra mojego dziadka, a pod Lwowem mój drugi dziadek, może to fakt, że zmiany granic wydarzyły się przecież całkiem niedawno, a może jeszcze coś innego, ale te lwowskie spacery są jakieś sentymentalne. Pierwszego dnia wypatruję swój ulubiony budynek – Galicyjską Kasę Oszczędności – i zastanawiam się, co by było, gdybyśmy wszyscy mieszkali teraz we Lwowie, a nie…
-
Lwów – oczekiwania vs rzeczywistość
Czas na Lwów. A skoro czas na nowe miejsce, to czas na konfrontację przedwyjazdowych oczekiwań z wyjazdową rzeczywistością. Mogą się pojawić stereotypy, bo przecież nimi tłumaczymy sobie świat. Za ewentualne stereotypy z góry przepraszam. Oczekiwanie: Lwów będzie piękny, ale zaniedbany Rzeczywistość: jaka ja byłam niesprawiedliwa. Wyobrażałam sobie, że Lwów będzie trochę jak Wrocław – resztki pięknych kamienic i sporo wielkiej płyty. A te kamienice będą walące się jak na wrocławskim Nadodrzu. Nie, nie i jeszcze raz nie. Po pierwsze: kamienic we Lwowie jest mnóstwo. Można chodzić kilometrami i one są wszędzie. Po drugie: wcale nie są takie zaniedbane. Może to kwestia żółto-beżowego koloru, który robi lepsze wrażenie niż szarość, a…
-
Ferrari & Modena
Ocet balsamiczny. Luciano Pavarotti. Enzo Ferrari. Jedzenie, muzyka, szybkie samochody. Modena wiedziała co robić, żeby zainteresować sobą ludzi. Na motoryzacji się nie znam, ale jestem wierną fanką i posiadaczką włoskiego samochodu na F. Fiata. Ani moja kompletna samochodowa ignorancja, ani posiadanie nie tego F co trzeba, nie przeszkodziły mi w wyrażeniu entuzjazmu wobec wycieczki do muzeum Ferrari. Co jak co, ale ładne rzeczy to ja zawsze docenię. Więc pojechaliśmy. Ferrari=Maranello, więc pojechaliśmy do Museo Ferrari w Maranello (takiej miejscowości pod Modeną). Do dzisiaj nie wiem, czy to był dobry wybór. W końcu jedno muzeum to za mało, więc oprócz Museo Ferrari w Maranello jest jeszcze Museo Casa Enzo Ferrari. Według…